František Palacký, Do Frankfurtu. Pismo z dnia 11 kwietnia 1848 r.

Do rąk prezydenta Soirona1 dla Komitetu Pięćdziesięciu2

 

P. P.

 

List z 6 kwietnia b.r., którym, moi drodzy Panowie!, uczyniliście mi niemały zaszczyt, zapraszając mnie do Frankfurtu, bym wziął udział w Waszych obradach, zmierzających głównie do jak najszybszego zwołania parlamentu niemieckiego3 – właśnie przed chwilą przyszedł pocztą. Miłą niespodzianką okazało się, że znalazłem w nim pełne i ważne świadectwo zaufania, którego najznamienitsi obywatele Rzeszy Niemieckiej w mym przekonaniu nie przestają wobec mnie przejawiać: albowiem dopuszczając mnie do zgromadzenia „niemieckich patriotów”, sami odpuszczają mi winy, również tak niesprawiedliwe, jako te wciąż i wciąż na mnie nakładane, jak gdybym kiedykolwiek miał być wrogiem narodu niemieckiego. Ze szczerym uczuciem wdzięczności, w tym uznając szlachetną dobroć i uczciwość zacnego zgromadzenia, widzę więc, że tym bardziej jestem zobowiązany odpowiedzieć mu z otwartością, zaufaniem i bezpośrednio.

Na Wasze zaproszenie, Panowie!, nie mogę jednak sam swoją osobą się objawić ani na swe miejsce wysłać innego „bezpiecznego patriotę”. Pozwolę sobie teraz, jeśli to możliwe, przedstawić swoje powody.

Celem Waszego zgromadzenia jest zbudowanie niemieckiego związku narodowego zamiast obecnego związku książąt, by zjednoczyło to naród niemiecki w prawdziwej jedności, by wzmocniło uczucie niemieckiej narodowości, a tym samym pomnożyło moc i potęgę Niemieckiego Imperium. Jakkolwiek szacunkiem darzę ten wysiłek oraz samo uczucie, na którym się on opiera, ale właśnie dlatego, że żywię tak wielkie uznanie, nie mogę żadną miarą w tym wydarzeniu uczestniczyć. Nie jestem Niemcem, przynajmniej nie czuję, że nim jestem – i jako zwykłego potakiwacza, niemającego ni pojęcia, ni woli, nie chcielibyście w sposób oczywisty do siebie mnie zapraszać; dlatego musiałbym we Frankfurcie albo zaprzeczyć swym uczuciom i udawać, albo też, gdyby do tego doszło, głośno zapierać się przy swoim. Na to pierwsze jestem zbyt szczery i prostolinijny, na drugie nie jestem dość śmiały i stanowczy. Nie mogę też do siebie dopuścić myśli, bym miał niszczyć swymi przeciwstawnymi nastrojami tę zgodę i harmonię, których obecność uważam za kojące i pożądane nie tylko w moim, ale także w mojego sąsiada domu.

Jestem Czechem z rodu słowiańskiego i ze wszystkim tym małym, co mam i co mogę, oddałem się w całości i na zawsze w służbę memu narodowi. Ten naród wprawdzie jest mały, ale od zawsze wyjątkowy i decyduje sam o sobie. Panujący nim uczestniczyli od wieków w związku książąt niemieckich, sam naród jednak siebie nigdy nie zaliczał ani do narodu niemieckiego, ani też nawet do innych sojuszy, do których to przez wieki był włączany. Całe to zjednoczenie państwa czeskiego najpierw ze Świętą Rzeszą Niemiecką, a potem z niemiecką federacją było od zawsze zwykłym regale, o którym to naród czeski, przedstawiciele państwa czeskiego, rzadko kiedy chcieli pamiętać bez przypominania im o tym. Okoliczności te znane były wszystkim niemieckim historykom tak samo dobrze jako i mnie, a jeśli ktoś jeszcze chciałby w to wątpić, poświęcę swój czas, aby tę prawdę mu dowieść. I nawet jeśli za całkowitą prawdę przyjąć, że korona czeska była niegdyś niemiecką w związku lennym (czemu jednak czescy publicyści od zawsze zaprzeczali), nie może żadnemu prawdziwemu badaczowi historycznemu przyjść na myśl, by wątpić w niegdysiejszą suwerenność i autonomię zarówno rządzących, a także samego kraju czeskiego, przynajmniej jeśli chodzi o sprawy wewnętrzne. Cały świat jest świadom, że niemieccy cesarze, co się ich dostojeństwa tyczy, od zawsze z narodem czeskim dość mało jednak mieli do czynienia, że zarówno w Czechach bądź nad państwem czeskim nie przysługiwała im ani siła prawodawcza, ani sądowa, ani wykonawcza; że nigdy nie mieli prawa wybierać w tym kraju władzy wojskowej ani królewskiej, a także, że państwo czeskie wraz ze swymi ziemiami koronnymi nie zaliczało się do żadnego z ówczesnych dziesięciu krajów niemieckich, a także, że Czechy nie przynależały do niemieckiej izby sądowej ani nigdy nie miały z nią żadnych relacji itd., toteż cały dotychczasowy związek ziemi czeskiej z Rzeszą Niemiecką nie może być uważany za związek narodu z narodem, ale raczej za związek władcy z drugim władcą. Jeśli ktoś jednak wymaga, aby nad tym dotychczasowym związkiem pomiędzy książętami teraz połączyły się narody czeski z niemieckim, to jest to życzenie co najmniej nowe, niemające żadnych historycznych podstaw legalności, a któremu to ja w swojej osobie odpowiadać uprawniony się nie czuję, dopóki nie posiadam ku temu wyraźnego i ważnego mandatu.

Drugą przyczyną, która nie pozwala mi być uczestnikiem Waszych obrad, jest to, że według tego wszystkiego, co dotąd o Waszych zamierzeniach i wizjach się mówiło, nieuchronnie zmierzać chcecie i będziecie ku temu, by na zawsze osłabić, ba!, zniszczyć Austrię, zamiast zachować tę rzeszę niezależną, rzeszę, której utrzymanie, integralność i trwałość nie tylko jest, ale powinna być rzeczą podstawową i ważną nie tylko przez wzgląd na mój własny naród, ale również na całą Europę, a wręcz ludzkość i kulturę. Zaprzeczcie mi również i w tym krótkim i przyjacielskim założeniu.

Wy wiecie, Panowie, która to władza trzyma cały wielki wschód naszej części świata; wiecie, że ta siła, która staje się coraz potężniejsza w każdym wymiarze, a dekadę po dekadzie wzmaga się i rośnie jeszcze mocniej, niż to się dzieje na Zachodzie; że będąc od środka swego odporna prawie na każdy atak, stała się już dawno siła ta niebezpieczną swym sąsiadom, i pomimo tego, że ma również na północ swe bramy otwarte, a wiedziona wciąż swym naturalnym instynktem także na południe rozszerzać się wygląda i będzie wyglądać; i że każdy krok, który na swej drodze dalej poczyni do przodu, grozi coraz szybszym zrodzeniem i założeniem uniwersalnej monarchii, czyli niezrozumiałego, niewypowiedzianego zła, nieszczęścia bez miary i granic, którego bym ja, Słowianin ciałem i duszą, ze względu na dobro ludzkości, a nie me własne ciężko żałował, mimo że ta monarchia deklarowałaby się być monarchią słowiańską. Tym smutniej, że wielu uważa mnie w Niemczech za nieprzyjaciela Niemców, a w Rosji za nieprzyjaciela Rosjan. Lecz bynajmniej, mówię to głośno i wyraźnie, nie jestem nieprzyjacielem Rosjan, przeciwnie, obserwuję z radosną obecnością każdy krok, czyniony przez ten wielki naród w jego naturalnych granicach do przodu na drodze rozwoju; jednak przy całej gorącej miłości do mego narodu zawsze jeszcze wyżej cenię dobra ludzkie i naukowe niźli dobra narodowe, z tej przyczyny już sama perspektywa powszechnej monarchii rosyjskiej nie ma żadnego bardziej stanowczego przeciwnika i oponenta niż ja; nie dlatego, że monarchia ta jest rosyjska, ale że jest wspólna.

Wiecie, że południowowschodnią stronę Europy, wzdłuż granic rzeszy rosyjskiej, zamieszkuje wiele narodów, pochodzeniem, językiem, historią oraz zwyczajem wspaniale zróżnicowanych – Słowianie, Wałasi, Węgrzy, Madziarzy, Niemcy, o Grekach, Turkach i Albańczykach nawet nie wspominając – z nich żaden sam w sobie nie jest na tyle mocny, aby silnemu sąsiadowi swojemu na wschodzie z powodzeniem mógł się po wsze przyszłe czasy przeciwstawić; to mogą jedynie wtedy, gdy ich związek jest zamknięty i solidnie będzie złączać wszystkich w jedno. Naturalną żywą żyłą tego potrzebnego związku narodów jest Dunaj; główna jego potęga nie powinna się od rzeki tej nigdy daleko oddalać, jeśli rzeczywiście ma być i pozostać ważna. Niewątpliwie gdyby państwa austriackiego nie było, już od dawna musielibyśmy w interesie Europy, ba!, ludzkości całej przyczynić się jak najwcześniej do tego, aby się utworzyło.

Dlaczego jednak widzieliśmy ten kraj, zrodzony z przyrody i historii, jako osłonę i strażnika Europy przed azjatyckimi żywiołami wszelkiego możliwego typu – czemuż widzieliśmy go w krytycznej sekundzie bez pomocy i prawie bez rady przed nawałem burzy nastającej? – Dlatego, że w nieszczęsnym zaślepieniu już od dawna nie rozróżniał on sam autentycznego, prawnego i moralnego fundamentu swego istnienia i zaprzeczał mu: mianowicie podstawowej zasadzie, aby wszystkie pod jego berłem zjednoczone narody i wszystkie wyznania funkcjonowały wespół w pełnej równości prawa i dostojeństwa. Prawo narodów jest również prawdziwym prawem natury; żadna nacja na ziemi nie ma prawa żądać, aby dla jej korzyści inna nacja sama siebie poświęcała, żaden sąsiad nie jest zobowiązany dla dobra drugiego sam czegokolwiek wyrzec się lub poświęcić. Przyroda nie zna żadnych ani panujących, ani służalczych nacji. Jeśli związek, który łączy kilka różnych narodów w jedną jednostkę polityczną, ma być trwały i stały, żaden naród nie ma powodu obawiać się, że tym połączeniem przyjdzie mu o niektóre najdroższe mienie swoje walczyć, a wręcz przeciwnie, każdy musi mieć pewną nadzieję, że w głównej władzy będzie mógł znaleźć ochronę i opiekę przed ewentualnym zaborem sąsiedzkim, dokonanym na zasadach równości; wtedy każdy przyczyni się, aby zaopatrzyć tę siłę w taką energię, by przedmiotowa ochrona mogła zostać wykonana z korzyścią. Jestem przekonany, że nawet teraz, w Cesarstwie Austriackim, nie jest jeszcze za późno, by ta podstawowa zasada sprawiedliwości, sacra ancora statku grożącego zatonięciem, została ogłoszona wyraźnie i uczciwie, a przeprowadzona wspólnie, kładąc na wszystko wyraźny nacisk: przecież każda chwila jest cenna, oby z tym na Boga już nie wahano się ani godzinę dłużej! Metternich4 nie upadł tylko dlatego, że był największym wrogiem wolności, ale także dlatego, że był najsroższym, najbardziej znaczącym wrogiem wszystkich narodów słowiańskich w Austrii.

Jeśli zatem wzniosę swój wzrok poza czeskie ziemie, mam naturalne i historyczne powody do tego, aby nie zwracać go w kierunku Frankfurtu, ale do Wiednia właśnie, by tam szukał owego centrum, które po to zostało stworzone, by gwarantować i ochraniać pokój, wolność i prawodawstwo mojego narodu. Wydaje mi się, że Wasze starania, Panowie!, tak jak już mówiłem, zmierzają jednak teraz do tego, aby to centrum, którego moc i siła nie tylko ziemię czeską uzdrowić mogą, zgubnie zostało osłabione, a nawet zupełnie zniszczone. A może uważacie, że państwo austriackie może wciąż istnieć, gdy mu zabronicie utrzymywania w jego dziedzicznych ziemiach własnego wojska, niezależnego od Frankfurtu? Czy wierzycie, że cesarz austriacki nadal będzie w stanie utrzymać swoją niezależność, podczas gdy Wy nałożycie nań obowiązek przyjęcia wszystkich ważniejszych praw stanowionych przez Wasze ciało, a w ten sposób instytucje austriackiego sejmu i izb krajowych staną się ledwie cieniem bez substancji i mocy? A potem, kiedy Węgry, wiedzione własnym instynktem, oderwą się od państwa lub, co właściwie jest wszystko jedno, kiedy sami znajdą się w swoim własnym centrum – czy te Węgry, które nie chcą nic wiedzieć na temat swej równości narodowej w ramach własnych granic, czy będą one w stanie zachować wolność i siłę na przyszłe czasy? Jedynie sprawiedliwy jest wolny i silny. Nie może być jednak mowy o dobrowolnym zjednoczeniu Słowian naddunajskich i Wołochów, a nawet i samych Polaków, z państwem, którego główną zasadą jest to, że trzeba przede wszystkim być Węgrem, a dopiero potem człowiekiem, tym bardziej znów nie może być mowy o więzi wymuszonej. Dla zbawienia Europy Wiedeń nie może upaść, ani stać się prowincjonalnym miastem! Jeśli w samym Wiedniu są ludzie, którzy chcą mieć swoją siedzibę w Waszym Frankfurcie, musimy nad nimi westchnąć: Panie, odpuść im, nie wiedzą, czego chcą!

Wreszcie, z trzeciej przyczyny, wzbronić się muszę, by uczestniczyć w Waszych obradach. Rozważam wszystkie dotychczasowe projekty, aby Rzeszy Niemieckiej nadać nowy porządek na podstawie woli narodowej, do wykonania niemożliwe, a w dłuższej perspektywie czasu niestabilne, jeśli nie chcecie zdecydować się na właściwe lecznicze środki – mam tu na myśli proklamację Republiki Niemieckiej, która była tylko formą przejściową. Wszystkie dotychczasowe reguły dotyczące podziałów władzy między półwładnymi książętami a pełnowładnym narodem przywodzą na myśl koncept falansterów5, który opiera się na podstawowej zasadzie, że ci, których on dotyczy, będą się zachowywać niejako jak liczby w rachunkach; i że żadne inne koncepcje nie będą poszukiwane aniżeli właśnie ta. Być może moja opinia nie jest słuszna, być może mylę się w swoim przekonaniu – szczerze mówiąc, chciałbym, aby tak było – ale to przekonanie mam tak realne, że w żadnym razie nie mogę wypuścić z ręki tego kompasu, jeśli nie chcę utopić się bez pomocy w burzy dzisiejszych czasów. Co zaś się tyczy ustanowienia republiki w Rzeszy Niemieckiej, sprawa leży daleko poza moimi kompetencjami, więc nie chcę też wyrażać swojej opinii na ten temat. Jednak od granic Cesarstwa Austriackiego muszę zdecydowanie już z góry odrzucić wszelkie przemyślenia na temat republiki. Pomyślcie sobie o Cesarstwie Austriackim podzielonym na wiele republik i republiczek – jakaż to miła baza dla uniwersalnej monarchii rosyjskiej!

Żeby zamknąć więc na koniec rozwlekłe w wypowiedzi, ale węzłowate w treści słowo moje, muszę przekonanie swoje pokrótce odsłonić, że kto prosi Austriaków (a wraz z nimi i Czechów) o narodowe przyłączenie się do imperium niemieckiego, ten żąda od nich samobójstwa, które nie ma żadnego moralnego ani politycznego sensu; w drugą stronę jednak, prośba, aby Niemcy przystąpiły do Cesarstwa Austriackiego, pod wyżej wspomnianymi wyjątkami, ma znacznie większe znaczenie. Jeśli jednak nie jest to ani uczucie narodowe, ani mentalność niemiecka, nie pozostało nic innego dwóm mocarstwom, zarówno imperium austriackiemu, jak i imperium niemieckiemu, jak wspólnie się połączyć, by ich dotychczasowa więź przekształciła się w wieczne stowarzyszenie obrony i oporu, a jeśli będzie w tym ich obopólny sukces, aby na przykład mogły ustanowić między sobą unię celną. Do wszystkich rozwiązań, zarówno niepodległości ogółu, jak i rozwoju potęgi Cesarstwa Austriackiego, szczególnie na Wschodzie, póki nie są niebezpieczne, za każdym razem służę pomocną swą dłonią.

Przyjmijcie, Panowie!, wyrazy szczerego szacunku i mojego oddania.

 

Praga, 11 kwietnia 1848 r.

František Palacký

 

Przekład Agnieszka Piskorz

 

Pierwordruk: Psaní ze dne 11. dubna 1848 do Frankfurtu, artykuł, który ukazał się w gazecie „Národní noviny”.

 

 Przypisy

 

1    Alexander von Soiron (1806-1855) – niemiecki prawnik i polityk z Badenii, członek parlamentu frankfurckiego, związany z liberałami.

2    Komitet Pięćdziesięciu był ciałem zwołanym na fali wydarzeń rewolucyjnych 1848 r. przed inauguracją właściwego zgromadzenia narodowego krajów niemieckich znanego jako parlament frankfurcki. Miał on przygotować jego obrady.

3    Parlament frankfurcki powstał 18 maja 1848 r. Obejmował kraje powołanego w wyniku ustaleń kongresu wiedeńskiego Związku Niemieckiego. Był areną sporów o przyszły kształt państw niemieckich – górę w nich wzięli zwolennicy ich zjednoczenia z przewodnią rolą Prus, lecz pruski król Fryderyk Wilhelm IV odrzucił oferowaną mu przez parlament koronę cesarską, uznając, że nie może jej przyjąć od reprezentacji ludu (godni, by mu ją oferować, byli w jego przekonaniu jedynie królowie i książęta niemieccy). Parlament dotrwał do 31 maja 1849 r., gdy został rozpędzony przez wojska wirtemberskie podczas obrad w Stuttgarcie.

4    Klemens Lothar von Metternich (1773-1859) – austriacki polityk, jeden z najbardziej wpływowych mężów stanu Europy pierwszej połowy XIX w., minister spraw zagranicznych (1809-1848) i kanclerz Austrii (1821-1848). W 1848 r. w czasie Wiosny Ludów zmuszony do ucieczki z Wiednia, wyjechał do Londynu, skąd powrócił w 1851 r. Bywał obarczany odpowiedzialnością za zainspirowanie rzezi szlachty w czasie tzw. rabacji galicyjskiej (1846).

5    Falanstery – wspólnoty o ściśle określonej regule życia i pracy, których stworzenie postulował Charles Fourier (1772-1837) – francuski socjalista utopijny, krytyk kapitalizmu, propagator idei ustroju bezpaństwowego, pozbawionego przymusu i opartego na dobrych skłonnościach natury ludzkiej. Próby realizacji jego idei bez powodzenia podejmowano w Stanach Zjednoczonych.

 

František Palacký urodził się 14 czerwca 1798 roku w Hod­slavicach. Uczęszczał do liceum w Bratysławie. Zafascynował się wówczas językami słowiańskimi. W 1823 roku osiadł w Pradze. Tam zaangażował się w działalność czeskiego ruchu narodowego. W 1827 roku został pierwszym redaktorem głośnego pisma „Časopis Českého musea”, odgrywającego dużą rolę w rozwoju czeskiego życia naukowego. W 1829 roku został mianowany historykiem Królestwa Czeskiego. W 1836 roku ukazał się pierwszy tom słynnego dzieła Palackiego Dějiny národu českého v Čechách a v Moravě, obejmującego dzieje czeskie aż po rok 1526 – wydawał później jego kolejne edycje, po 1848 roku bez ingerencji cenzury, która wpłynęła na kształt pierwodruku. Zaangażował się w wydarzenia Wiosny Ludów – z tego okresu pochodzi jego słynny list, w którym wyłożył przyczyny odmowy udziału w gremium mającym przygotować obrady zgromadzenia narodowego krajów niemieckich – list ten uchodzi za najważniejsze polityczne wystąpienie czeskiego ruchu narodowego w 1848 roku, o dużym wpływie na jego dalszy rozwój. Palacký zasiadł natomiast w tzw. sejmie kromieryskim, parlamencie austriackim obradującym (wobec zaburzeń w Wiedniu) od października 1848 do marca 1849 roku w morawskim Kromieryżu. Wspierał wtedy ideę austroslawizmu, widząc w monarchii habsburskiej gwarancję bezpieczeństwa dla Słowian wobec zagrożenia ze strony Rosji. W 1848 roku współorganizował Zjazd Słowiański – będąc jego prezydentem – spotkanie reprezentantów narodów słowiańskich, które odbyło się w czerwcu w PradzeGdy jego nadzieje na przekształcenie Cesarstwa Austriackiego w federację krajów południowo-niemieckich i słowiańskich nie ziściły się, wycofał się w 1852 roku z polityki. Przemiany polityczne w monarchii, dokonujące się w latach 1860-1861, a zwiastujące odejście od centralizacyjnej polityki minionej dekady, skłoniły go do powrotu do aktywności na forum parlamentarnym. Został wybrany do wyższej izby wiedeńskiego parlamentu i zasiadł w czeskim Sejmie Krajowym. Ponownie jednak rozczarował się decyzjami zapadającymi w Wiedniu – cesarstwo przekształciło się w państwo dualistyczne: austriacko-węgierskie, zaś federacyjne aspiracje Czechów pozostały niespełnione. Odpowiedzią Palackiego i wielu innych czeskich polityków była absencja w obradach parlamentarnych – pozbawiano ich za nią mandatów, ale w kolejnych wyborach odzyskiwali je. W 1867 roku Palacký wziął udział w panslawistycznym kongresie w Moskwie, co symbolizowało, jak daleko odszedł od wcześniejszego stanowiska krytycznego wobec Rosji. Zmarł 26 maja 1876 roku w Pradze. Jego działalność na rzecz sprawy czeskiej przyniosła mu miano jednego z ‘ojców narodu’.

 

Utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Ośrodka Myśli Politycznej. Utwór powstał w ramach konkursu „Forum Polsko-Czeskie na rzecz zbliżenia społeczeństw, pogłębionej współpracy i dobrego sąsiedztwa 2018”. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie „Forum Polsko-Czeskie na rzecz zbliżenia społeczeństw, pogłębionej współpracy i dobrego sąsiedztwa 2018”.

 

Zadanie publiczne współfinansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Forum Polsko-Czeskie na rzecz zbliżenia społeczeństw, pogłębionej współpracy i dobrego sąsiedztwa 2018”

 

Dodatkowe informacje